sobota, 26 marca 2016

Rozdział Drugi

   Tym razem sen był spokojny. Nawet telefon, który dzwonił przez całą noc, nie zdołał mnie obudzić. Odechciało mi się jechać na obóz. Tata miał wstać, by mnie odwieźć.
   Poszłam sprawdzić czy jeszcze śpi - spał.
Po cichutku weszłam i przestawiłam budzik.
Gdy wyszłam z jego sypialni, byłam bardzo uradowana, wróciłam do pokoju i zaczęłam skakać z radości. Położyłam się do łóżka, by zdrzemnąć się jeszcze chwilę. Wystraszyłam się słysząc wstającego rodzica.
Spałam do godziny jedenastej. Kiedy zeszłam do salonu, siedział tata, a ja udawałam zszokowaną, że jak to mogłam zaspać.

   - Daj spokój, pojedziesz innym razem - machnął ręką, następnie wziął pilot i zaczął przełączać programy. To chyba ulubiony sport większości ojców.
Nalałam sobie soku i udając obrażoną poszłam do pokoju.

Położyłam się do łóżka i zaczęłam czytać książkę, którą uszykowałam sobie na drogę. Nie obeszło się bez zmiany pozycji co najmniej  tysiąc razy. .

   - Jednak nigdzie nie wyjechałaś - przyszedł bez żadnego uprzedzenia. Przerwał mi chwilę spokoju. Myślałam, że da mi spokój.
   - Po co tu przyszedłeś? - zamknęłam książkę, odłożyłam na szafkę i wdałam się w gadkę.
   - Bo może to właśnie Ty sprawiasz, że moje serce zaczyna bić szybciej? Nie rozumiesz? Nie znasz tego uczucia? - powiedział prosto z mostu.
   Lubię tak zaczynać rozmowy, chociaż sama tego nie potrafię.
   - Nie znam tego uczucia, ponieważ obdarowałeś mnie nim tylko na chwilę, potem tylko zdrady, chamstwo i zero docenienia. A przecież miałeś tu być i chronić mnie przed tygrysami, niedźwiedziami i wszelkimi innymi. Tymczasem wyssałeś ze mnie całe dobro, które siedziało tutaj - wzięłam jego rękę i położyłam na sercu.
   - Przyznaję, bywam oschły, ale to nie powód, by mnie od razu zostawiać. Poza tym sama powiedziałaś, że będziesz ze mną mimo wszystko, tego oczekiwałem i dalej oczekuję -
   - Wolisz, żebym popełniła samobójstwo z Twojego powodu, czy może po prostu wyjaśniła wszystko i odeszła? Kochałam Cię i może jeszcze kocham, ale to nie ma sensu, gdy wyniszczasz mnie od środka - spuściłam wzrok.
   - Niby jakie masz powody do tego, by mnie kochać? Jestem idiotą, w skrócie to określę - .
   - Kocha się za nic... Nie istnieje żaden powód do miłości. Jeżeli chcesz mnie uratować, odejdź także -
 Dzięki niemu także stałam się w pewnym kwestiach obojętna. Nigdy nie mówił mi o  swoich uczuciach, za to ja robiłam to ciągle, po jakimś czasie przestałam, bo wyglądało to tak  jakbym mówiła do ściany.
   - Tak? To jak mam rozpoznać teraz swoją Drugą Połowę? Jedynie Ty nią jesteś, nie chcę szukać gdzie indziej -
   - Chcesz znaleźć kogoś lepszego, tylko boisz się porażki, odrzucenia i rozczarowań - stwierdziłam
   - Przy Tobie poczułem, że nie wolno rezygnować z miłości. Ten kto przestaje szukać, przegrywa życie, ale i ten, kto się poddaje, nie ratując tego, co było, umiera szybciej - z każdym słowem oddalał się o centymetr, a przybliżał o dwa.
   - Daj mi spokój. A na przyszłości jak nie będziesz miał co robić, to proszę Cię nie wciskaj się w moje myśli, ani nie przychodź mnie odwiedzić, tylko zajmij się czymś pożytecznym. Nie wiem, kolejną koleżankę zaproś - zaproponowałam
   - Ty nic nie rozumiesz... Wrócimy do tej rozmowy jak znormalniejesz, bo z tego wszystkiego w dupie Ci się poprzewracało księżniczko - złapał się za głowę, a chwilę później wyszedł.

   A tak poza tym to nazywam się Blanka. Mieszkam tylko z ojcem. Mama rok temu wyjechała w delegację z pracy i jeszcze z niej nie wróciła, mam nadzieje, że nie wróci. Zostawiła nas tak po prostu, to niech też tak po prostu nie wraca. Nie mam rodzeństwa, choć pragnę tego najbardziej na świecie.
 
   Gdy Alan wyszedł, ponownie wzięłam do ręki książkę i zaczęłam czytać.
Poza tatą i Alanem, nie widziałam dzisiaj nikogo. Może to i dobrze?
~~~
And if you fool yourself
You will make him happy
He'll keep you in a jar
And you'll think you're happy
He'll give you breathing holes
Then you will seem happy
You'll wallow in your shit
Then you'll think you're happy
Now

You're in a laundry room 
Conclusion came to you

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz