niedziela, 1 maja 2016

Rozdział jedenasty

   Moje ciało drżało, a oczy widziały przystojnego mężczyznę, który w skupieniu prowadził auto.    
Uśmiechając się, ukradkiem spoglądałam na jego twarz.
   W moich oczach były łzy szczęścia, które chciały wypłynąć za każdym razem, gdy się uśmiechał.
   - Czy to był przypadek, że akurat znaleźliśmy się w tym samym miejscu, o tym samym czasie? - zapytałam
   - Przypadek, akurat przejeżdżałem. Zresztą najważniejsze spotkania odbywają się w duszy, na długo przed tym, nim spotkają się ciała. Wspominałaś mnie, prawda? -
   - Mam wrażenie, że mówiłam Ci o tym -
   - Też mam takie wrażenie, jednak wolałem się upewnić -
   Po tych słowach zatrzymał auto na stacji.
   Zatankował, a ja poszłam zamówić dla nas jedzenie, chociaż to jestem w stanie dla niego zrobić.  Nie lubię wykorzystywać ludzi. Głupio się czuję wiedząc, że ciągnę od niego.
   - Czytasz w moich myślach, uwielbiam Cię - ucieszył się, gdy przyniosłam jedzenie. Ledwo zaczęłam jeść, a on już skończył.
   - Już jedziemy? - zapytałam, gdy wszedł do środka
   - A chciałabyś czegoś więcej od tego miejsca? Poza tym, oczekuję dobrej kawy za ten jednodniowy, długi wyjazd. Nie chcę pić sików ze stacji. -
   Nie mieliśmy już tak daleko. Po ponad godzinie byliśmy już pod moim domem.
   Głośno westchnęłam, złapał moją dłoń, podniósł i pocałował. Weszliśmy do domu, w którym nikogo nie było.
   - Jakiej kawy byś się napił? Biała, czarna, latte? - zapytałam stojąc w kuchni
   - Wiesz.. Sprawa wygląda tak, że nie pije kawy, chciałem spędzić z Tobą jeszcze chwilę - przywarł mnie do blatu, a ja się przytuliłam.
   - To oczywiste, że zaprosiłabym Cię do środka, zbyt wiele dla mnie zrobiłeś, abym Cię wypuściła tak po prostu -
   - Nie wiem, czego mogę się po Tobie spodziewać. Dlaczego chciałaś wyjechać? Powiesz mi prawdę? - spojrzał mi głęboko w oczy
   - Alan.. Boli mnie cała sytuacja - przez zamknięte oczy poleciało mi kilka łez.
   - Ej mała, nie uciekaj przed tym co boli. Przegoń to ze swojej drogi. - doradził
   - Chciałabym, aby to było takie proste.. -otarł mi łzy, złapał za rękę i zaprowadził do salonu.
   Przytulając się, siedzieliśmy na kanapie, co chwilę uśmiechając się.
   - A Ty? Powiesz mi w końcu prawdę, skąd wziąłeś się w mieście? -
   - Aby do czegoś dojść, trzeba wyruszyć w drogę. - nadal czarował
   - Łukasz, to jak mi odpowiadasz, jest naprawdę cudowne, ale proszę, bez owijania w bawełnę - zaproponowałam
   - Przeprowadziłem się tutaj, poza tym będę pracował z Twoim ojcem - takiej odpowiedzi oczekiwałam.
   Oczywiście nie chodzi mi o to, że się przeprowadził, tylko o prostą odpowiedź. To słodkie, że tak ładnie mówi, jednak co za dużo, to nie zdrowo. Ciekawa jestem, czy każdej dziewczynie, która się na niego natknęła, potrafi tak czarować.
   - Nie mam pojęcia, czy będziesz z nim pracował. Dostał nową posadę, w innym mieście. - oznajmiłam
   - Zobaczymy, w tym momencie nie chciałbym rozmawiać o sprawach zawodowych, tylko wolałbym wykorzystać czas, w którym Cię widzę -
   Nie mogę zapanować nad swoimi uczuciami.

   Boję się, co będzie w momencie, gdy zacznę go widywać codziennie. Nie jestem w stanie, wyobrazić sobie tego, że w drodze do szkoły, na spacerze, w sklepie, czy gdziekolwiek będę go mijała. Widzę go prawdopodobnie trzeci raz w życiu, a mam wrażenie, że znamy się od kołyski.
   Szczerze mówiąc, bałam się, że gdy wejdę do domu, to w tym miejscu, gdzie siedzimy, będzie mój tata, pytający się o chłopaka, którego ze sobą przyprowadziłam. Mama byłaby jeszcze bardziej zszokowana, bardziej brałaby na serio żarciki moje i taty.
   Zdążyłam tylko o tym pomyśleć, a do domu weszli rodzice, którzy oczywiście od razu wzięli mnie na bok i zapytali się, kim jest człowiek, którego ze sobą przyprowadziłam. W tym momencie nie chciałam opowiadać o wszystkim, szczególnie o tym, że skłamałam, i wcale nie wyjechałam z Alanem.
   Po jakiejś godzinie spędzonej we czwórkę, stwierdziłam, że chcę w spokoju porozmawiać z Łukaszem na górze.
   - Muszę Ci coś opowiedzieć i się Ciebie poradzić - usiedliśmy na łóżku i zaczęłam mówić.
   - Trochę mnie przeraża i ciekawi, co to może być, zaczynaj, jestem bardzo ciekawy - zatarł ręcę, a swoje wielkie ślepia skupił na mnie.
   - Nie wiem, czy przejdzie mi to przez gardło. Cholernie źle mi z tym, co zrobiłam kilka dni temu. Tata ma rację. Pełnoletność, a dorosłość, to dwie, zupełnie inne rzeczy. -
   Czuję się jak idiotka, kiedy tylko o tym myślę. Z każdym dniem jest mi coraz ciężej i zaczynam martwić się o opinię ludzi, którzy mnie nie znają. Boję się, że mogę tym zepsuć reputację mojego taty.
   - Blanka, nie zaczynaj mnie denerwować. Jesteś bardzo niestabilna i musisz zacząć panować nad swoimi uczuciami. Sama nie wiesz, czego chcesz, a co będzie Ci zbędne. Myślę, że Tobie są potrzebne wielkie zmiany. Nie te zmiany, które przychodzą z czasem, tylko te natychmiastowe -
   - Co masz na myśli, mówiąc o natychmiastowych zmianach? - zaciekawiłam się
   - Idź jutro do fryzjera, meble w pokoju przestaw, lub coś w nim zmień.  Otoczenie, z którym masz styczność na co dzień, przytłacza Cię. Poza tym, skoro mam widzieć się z Tobą, coraz częściej, to nie chciałbym oglądać wiecznie smutnej twarzy, tylko czasem zobaczyć szczery uśmiech -
   - Proszę Cię... przestań mnie tak czarować, zaraz wybuchnę - powiedziałam i rzuciłam się na łóżko.    
   Po chwili wstałam, przysunęłam się do niego i zaczęłam całować. Odsunął mnie, kolejny raz zachowałam się jak idiotka.
~~~

Bo cuda dzieją się
Gdy wierzysz w nie
Gdyś pragnął ich
I o nich śnił
Więc może sprawisz je
Któregoś dnia
Gdy wierzysz w nie
Ze wszystkich sił
Wszystkich sił
Gdy zawsze wierzysz w nie

I w swej nadziei trwasz




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz