piątek, 22 kwietnia 2016

Rozdział dziewiąty

   A może czas już zacząć na nowo?

   Może popełniłam największy błąd w swoim życiu? Jestem tutaj i nie zamierzam się poddawać.
Chwile mojej słabości zostały zastąpione spokojem i błogością, co zdecydowanie pomogło pogodzić mi się z każdą wyrządzoną mi krzywdą.

   Matka z dnia na dzień zmienia swoje zachowanie.
   Raz jesteśmy blisko, a raz daleko.
   Raz mówi mi jaka jestem wspaniała, a raz mówi, że byłoby lepiej, gdybym nie pojawiła się na tym świecie.

   Codziennie przychodzi Alan. Widzę jak bardzo się stara, jednak nie chcę powtarzać czegoś, na co po prostu nie mam ochoty.

   Chcę zmienić swoje życie. Postanowiłam wyjechać.

   Teraz należałoby powiedzieć gdzie się wybieram, jak tam będzie, czy spełniam swoje marzenia i takie tam.
   A więc... Nie wiem dokąd jadę. Mam ochotę wybrać się w podróż autostopem, ze swoimi drobnymi oszczędnościami i może jeszcze zarobię podczas tej podróży.

   Może wrócę, a może i nie wrócę. Wszystko zależy od tego, czy będę tęskniła i żałowała, że tak postąpiłam. Trzymajcie za mnie kciuki.

   To nie jest coś w stylu ucieczki. Chcę się oderwać od rzeczywistości i od tej monotonności.

   Jestem bardzo zmienną osobą.
   Przez długi czas lubię stać w miejscu, a potem mieć całkiem inne życie, zmieniać się tak jak światła, czerwone - pomarańczowe - zielone.
   Nikt mi nie zabroni zmienić siebie.
   Nie chcę być dla kogoś. Chcę być zdana na siebie i robić to, co mi się podoba.

   A jeśli chodzi o marzenia.
   Tak, w pewnym sensie jest to spełnienie jednego mojego marzenia.
   Zawsze chciałam podróżować, jednak nie sama.
   Boję się tego, co może mnie spotkać na drodze.
   Obawiam się ludzi, których spotkam.
   Zrobiłam listę, co będzie dobre w tej podróży, a co złe, oczywiście więcej punktów było ZA.
   W końcu będę sama, poznam nowe osoby, przeżyję przygodę swojego życia.
   Może jestem tylko dziewczyną, która lekkomyślnie podejmuje decyzje, jednak teraz jestem absolutnie pewna, że chcę to zrobić.

   Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do dużego, podróżnego plecaka.

   Myślałam teraz tylko o tym, co będę robiła, gdzie będę spała, co jadła, jak ludzie mnie odbiorą..

   Poczekałam, aż rodzice zasną.
   Ukradkiem wyszłam z pokoju i zostawiłam im kartkę w kuchni na blacie, gdzie napisałam.

   "Wyjeżdżam na kilka dni z Alanem i jego rodzicami, buziaki Blanka"

   Spokojnie, wcześniej ustaliłam wszystko z Alanem. Dla niego powiedziałam prawdę. Powiedział, że skoro tego potrzebuje, to nie będzie stał mi na drodze. Życzył powodzenia i się pożegnaliśmy.
Nie wiem dlaczego, ale mam nadzieje, że to było nasze ostatnie spotkanie.

   Szłam wzdłuż ulicy.
   Myślałam, by może pierw pojechać pociągiem, a dopiero potem narzucać się ludziom.
   Wybrałam pociąg, ponieważ chciałam jak najszybciej wydostać się z tego miejsca.

   W drodze na stacje podjechał do mnie samochód.
   Próbowałam uciekać, jednak mężczyzna otworzył okno i spytał.

   - Gdzie się wybierasz? - Nie odwróciłam się, nie chciałam widzieć twarzy człowieka, bałam się. Kto by się nie bał, gdyby późnym wieczorem zatrzymało się przy nim czarne auto.
   - Blanka? - powiedział pytająco.
W tym momencie się przeraziłam. Przecież dokładnie znałam ten głos.
Powoli się odwróciłam.
   - Wyszłam sobie na spacer - skłamałam
   - Z tym ogromnym plecakiem w stronę stacji? To nie podobne do Ciebie. Dlaczego kłamiesz? - wysiadł z samochodu i stanął na przeciwko.
   - Jadę do ciotki - ponownie skłamałam.
   - Przecież to nic złego. Coś czuję, że nadal kłamiesz - podszedł jeszcze bliżej i swoją dłonią odwrócił moją głowę, tak bym mogła na niego spojrzeć.
   - Nadal masz mój medalik - dodał po chwili
   - Chcę się stąd wyrwać - wykrztusiłam z siebie.
   - Gdzie byś chciała pojechać? - uśmiechnął się.
   - Jak najdalej - odpowiedziałam.
   - No to ruszajmy - otworzył drzwi od samochodu zapraszając mnie.

   W tym momencie nie wiem, czy jestem bardziej szczęśliwa, czy może zszokowana.
~~~

Tego roku głód doświadczeń przeszedł w inny stan
Utopiłem znów w tym bagnie jej balsamowy świat
Izolacja alienacja niewyraźny sposób bycia
Chciałem zrozumieć wolność a umieram z przepicia
Błąkam się gdzie popadnie gdzie poniesie mnie noc
I tak do rana nie zasnę w mojej krwi biała moc
Taki czas gdy brak jutra ale jest za to teraz
Krzyczę głośno do ściany że po prostu umieram

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz